Brakuje mi takich jego filmów-kiedys byl sumieniem Ameryki, a obecnie, juz od dobrych paru lat jego pazur wyraznie sie stepil, ale czekam na jego "Pinkville", moze powroci w wielkim stylu, trzymam kciuki. A sam film-bardzo dobry, mozna mu zarzucic zbyt jednowymiarowe potraktowanie postaci JFK, jednak Stone nie zrobil filmu o Kennedym-ale o jego zabojstwie,Garrisonie i jego sledztwie.Wreszcie o traumie jaka ogarnęła Amerykę po zamachu. Kennedy był uwielbiany przez Amerykanow, a po smierci stal sie prawdziwym mitem, ktory mocno wsiaknął w ich umysły i serca. Oczywiscie był postacią kontrowesyjną ale o tym swiat dowiedzial sie dopiero wiele lat pozniej. Jednak jakby na tą postac nie patrzec, pozostaje ona bardzo waznym symbolem dla amerykanskiego spoleczenstwa do dnia dzisiejszego. Mysle ze to sie szybko nie zmieni. Stone przeniosl nas w rzeczywistosc Ameryki lat 60. Rezyser spisal sie znakomicie. To bardzo dobrze zrobione kino polityczne, a moj podziw jest tym wiekszy,ze jak na dloni widac jaka wielką pracę trzeba bylo wykonać nad tym obrazem i jak duzo trzeba bylo ogarnąć. Prawdziwa maestria, koronkowa robota. Podziwiam i polecam.